Jak wyglądał Cyrk i Sztuka Cyrkowa przed reprywatyzacją?
No tutaj muszę powiedzieć w ten sposób,że przed reprywatyzacją to każdy jeden Cyrk był jedną wielką rodziną. Nie było takich sytuacji,że jeden artysta wychodzi do numeru, kończy go i nic go więcej nie interesuje. Jeden artysta przychodził do numeru drugiego artysty, pomagał mu, asystował. To było zupełnie coś innego niż jest w tej chwili, po prostu były inne czasy. W tej chwili według mnie trwa tzw. "bieg za pieniądzem". Jest jednak multum takich ludzi, ludzi cyrku, którzy występują w prywatnych cyrkach,ale mimo wszystko ten artyzm, przyjaźń wobec innych artystów w dalszym ciągu chcą podtrzymywać.
Jak zaczęła się Pana przygoda z Cyrkiem?
[śmiech] No to muszę Pana zaskoczyć gdyż jestem trzecim pokoleniem w tym zawodzie. Urodziłem się akurat w Starachowicach gdyż stał tam Cyrk. Moja mama mnie rodząc słyszała muzykę z Cyrku, bo Cyrk akurat tak blisko stał. No tak to było..., urodziliśmy się w Cyrku. Mogę wręcz powiedzieć,że wyssaliśmy to wraz z mlekiem matki.
Przez pewien czas funkcjonowała na terenie Julinka baza cyrkowa, potem to wszystko ucichła a teraz zaczęło się ponownie odradzać. Czy według Pana dzisiejszy Julinek ma możliwość odrodzenia się tak jak to było kiedyś ?
Tak. Z tymi ludźmi ,którzy to zaczęli. Ludźmi pokroju Janusza Sejbuka i jemu podobnych, którzy dziś tu działają. Tak tak i jeszcze raz tak gdyż są to ludzie którzy są szczerze oddani pasji jaką jest Cyrk, kochają to co robią. My,którzy powoli zaczynali być zapominaniu , przez jego upór, bieganie bo i u mnie w domu był. Dzięki temu sztuka cyrkowa może rodzić się na nowo.
Jak w tamtych czasach wyglądał Cyrk, czy wyglądał może tak jak współczesny ?
Absolutnie nie, przede wszystkim cyrki nie były komercyjne. W tej chwili według mnie Cyrk idzie na biznes nie patrząc przy tym na artyzm, ponieważ cyrk przyjeżdżając do miasta jest jeden dzień grając jeden góra dwa programy i dalej w trasę... i tu jest błąd. Kiedyś cyrk potrafił stać w jednym mieście nawet ponad miesiąc. Ale czasy się zmieniają.